Kontrast
Czcionka:
Szczegółowa informacja o publikacji oznaczonej indntyfikatorem ISBN
Wszystkie metadane publikacji dostępne są pod stabilnym adresem URL:
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/record/export_onix.xml?record_id=10569753
Opisy wszystkich publikacji tego wydawcy dostępne są pod stabilnym adresem URL:
https://e-isbn.pl/IsbnWeb/record/export_publisher_onix.xml?publisherId=3195
Opis fizyczny
forma podstawowa
Forma produktu
szczegóły formy
szczegóły formy
Opis bibliograficzny
autor
tłumacz
typ wydania
numer wydania
miejsce wydania
język publikacji
imprint
pełna nazwa wydawcy
adres siedziby
83-130 Pelplin
numer telefonu
data wydania
data upublicznienia metadanych
Opis marketingowy
Spis treści
Wstęp 7
Khenifra 9
Nihil novi sub sole 22
Al hamim – siła letniego upału 27
Mustapha 30
Al-Fajr 35
Suk w La Scierie 37
Więzi rodzinne 41
Piątek 45
Przeszkody 49
Mouchkil 53
Adoratorzy 56
Przyjęcie 60
Lekcja 70
Potrzeby medyczne 74
Sołtys 76
Ali 77
Europejski raj 81
Czekanie 83
Cukier 87
Szatan 91
Lekcje francuskiego 93
Systemy 97
Hassan 100
Dwa światy 103
Zaproszenie na śniadanie 106
L’eau de Vie 111
Kocham ten kraj 116
Kot 118
Factor 120
Arouggou 125
Społeczny nałóg 128
Zgrzyt 131
Spacer 134
Codzienność 146
Charity 149
Relatywizm 153
Inas, Inas 155
Dym 160
Kuskus 164
Lasciate ogne speranca, voi ch’intrate 167
Nostalgia 174
Cukier waniliowy 177
Aji! 183
Marzenia 187
Arabiya 197
Wuj Aziz 201
Wigilia 207
Malika 215
Fatalizm 217
Sumienie 223
Henna 231
Wolność 235
Arabiya II 256
Pani czy panienka? 261
Zaprzęg 268
Strach 278
Magdalena Naatit 285
Anonimowość 289
Skrzydła 311
Dobre wieści 317
Madame Tokso 320
Przyjęcie 328
Donkiszotyzm 331
W górach 335
Zabić w zarodku 343
Być i czuć 346
Quoi fidèle? 351
Absurd 356
Londyn 367
Choroba 371
Chłód 376
Rozumiem 378
Oliwa 379
Rachid 382
Ciepło 386
Wycieczka 389
Simo 395
Veni, vidi… 399
Łapska 405
Hadd 407
Marhaba bikoum 415
Wełna 425
Kara 428
Ignorancja 432
Fryzjerzy 434
„Fantazja” 438
Casablanca 442
Postęp 453
Przekleństwo picia 456
Projekt 460
Schyłek 463
Chefchaouen 474
Jeden dirham 482
Punkty widzenia 490
Pożegnanie 496
Inshallah 502
Zakończenie 510
Słownik 512
Dodatkowy opis
opis pełny
Młoda kobieta wyrusza do Maroka, aby poznać siebie i innych, przesuwać granice i pokonywać kulturowe bariery. W miasteczku Khenifra w Atlasie Środkowym żyje pod jednym dachem z rodziną berberyjską, którą kocha jak swoją własną. Ludzie ci otwierają dla niej dom i serce, dzielą się chlebem, potrawami tajine, lokalną whisky pitą na potęgę. Tam snuje się opowieści, zwierza się ze zmartwień i fetuje radości. Tam się marzy. Cierpi. Kocha. Przeżywa. Nie ma dwóch podobnych do siebie dni. Tam rzeczy się dzieją, a historia sama się pisze.
W tym miejscu dziećmi opiekuje się organizacja pozarządowa Hannan, która prowadzi przedszkole i pomaga egzystować najbiedniejszym. Autorka, jako wolontariuszka, włącza się aktywnie w pracę organizacji pozarządowej i życiowe perypetie tych, którym pomaga. To jej sposób na udane życie.
fragment
Lekcja
„Dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, i co do wszechświata nie jestem pewien” (Albert Einstein).
Pożegnałam się z Europą dokładnie dwa tygodnie temu. Nie skarżyłam się na nic, ale od czasu do czasu tęskniłam za tym, co dobre: za prysznicem, wanną, radiową czwórką BBC, szczególnie w niedzielne poranki, za kinem i rozmowami z przyjaciółmi przy lampce Bordeaux lub Côte de Lyon. Biorąc pod uwagę popularność, jaką tu zdobywałam, zastanawiałam się nad napisaniem własnej książki telefonicznej.
Dwóch młodych mężczyzn poznanych w publicznym ogrodzie próbowało zwabić mnie w swoje sieci – banalnie, nieelegancko, odpychająco. I mimo że wyglądali na starszych, to zachowywali się jak nastolatkowie. Jeden, dwudziestoośmioletni ochroniarz, miał w zanadrzu kilka zdań po angielsku i francusku; drugi, Said, nie był szczególnie utalentowany. Chwileczkę. Zapomniałam o dwóch istotnych rzeczach: piciu i paleniu. Jeśli nie sączył whisky ukrytej w wewnętrznej kieszeni kurtki, to palił haszysz, a na dokładkę popalał Marlboro. Przystojny, a głupi jak but. W rzeczywistości obaj nie świecili przykładem.
– A co powiesz na spacer wzdłuż rzeki? – zadawali pytania, rozbierając mnie wzrokiem.
– Gdzie dokładnie? – zapytałam.
– W góry – odpowiedzieli.
– Są dość daleko – podejrzliwie zerknęłam w ich stronę.
– Moglibyśmy zatrzymać się w domu Saida, jak się zmęczymy – zasugerował ochroniarz.
Chociaż nie było powodu do paniki, stawałam się coraz bardziej czujna. Energia, jaką emanowali – brudna, obraźliwa, tania i odpychająca – zaniepokoiła mnie.
Gdy się ich pozbyłam, wzięłam głęboki oddech. I być może był to zbieg okoliczności, że kolejny mężczyzna zwrócił na mnie uwagę i zaproponował odprowadzenie mnie do domu. Niespodziewanie Said i jego przyjaciel zjawili się tuż za nami, udając, że w ogóle mnie nie znają. Gdy dotarliśmy do La Scierie, odprężyłam się.
– Proszę, zadzwoń do mnie. Chciałbym cię zabrać na kawę – powiedział i dodał: – Jeśli tego nie zrobisz, przyjdę po ciebie, teraz wiem, gdzie mieszkasz.
Zaśmiał się i zniknął. Ta bezsensowna uwaga nauczyła mnie dziś jednego: nigdy więcej nie zdradzę obcemu facetowi swojego miejsca zamieszkania.
Fadma, najlepsza przyjaciółka Hakimy, wyciągnęła mnie za rękę z domu i zaprowadziła do swojego. – Aji, aji! – krzyczała, dodając: – Hrira… koul! Poziom mojego głodu był zerowy, ale przyjemność z zaproszenia większa niż apetyt. Fadma, jak każdy z nas, miała swoje dwie strony. Jedna – stopniowo ujawniająca cechy muzułmańskiej konserwatystki, druga – sentymentalna i nad wyraz czuła. Dzieci ją kochały, a ona odwzajemniała się ciepłem i bliskością. W rzeczywistości ciepło generowane przez tę rodzinę było jedyną formą ogrzewania w całym domu – nie posiadał ani pieca, ani grzejnika gazowego. Tu, jak w każdym innym domu, telewizor był bezcennym dobytkiem, formą utrzymywania kontaktu z rzeczywistością – lepszą, bogatszą, śmieszniejszą, ogłupiającą; rzeczywistością, w której dominowały seriale i piłka nożna – narodowa obsesja, którą dziewięćdziesiąt pięć procent mężczyzn śledziło nieustannie, gapiąc się godzinami w ekrany telewizorów.
Muszę się do czegoś przyznać: hrira była jedyną zupą, której nie lubiłam. Bez względu na to przez kogo była przygotowana i w jaki sposób przyprawiona, kombinacja ciecierzycy, drobnego makaronu i sosu pomidorowego po prostu mi nie smakowała. Niemniej jednak, z grzeczności i wdzięczności za jedzenie, zjadałam wszystko, co było na talerzu.
– Fadma… dziecko… – powiedziała Hakima, wskazując na brzuch przyjaciółki.
– Jesteś w ciąży? Gratulacje! A gdzie jest ojciec dziecka?
Ojciec ponoć często wyjeżdżał do pracy i tylko raz w miesiącu zjawiał się na dzień lub dwa w domu, rozpieszczając Fadmę i chłopców. Mając dwóch synów, desperacko pragnęła córki.
– Jak będzie dziewczynka, to nazwie ją po tobie – zaśmiała się Hakima.
Przenikliwy ból głowy zmieniający się w migrenę zjawił się tuż po zjedzeniu zupy. Zaszyłam się więc w swoim pokoju, aby uciąć sobie krótką drzemkę, gdy po chwili krzyki dochodzące z dołu wyrwały mnie z błogiego wypoczynku. Co się dzieje? Kto tak wrzeszczy? Pośpieszyłam na dół i zobaczyłam ojca kuzyna Lahcena, jednego z braci Papy Mohameda, stojącego naprzeciwko Papy z pianą w ustach, jakby gotowego do ataku. Szybko usiadłam, myśląc, że uratuję sytuację, że pewnie zrobi się nieśmiały, widząc obcą mu twarz, że się uspokoi i przywróci do porządku, ale tak szybko jak usiadłam, równie szybko musiałam się podnieść. Papa Mohamed wyprostował się jak struna, którą z furią naciągał ojciec Lahcena. Zamachnął się, gdy nagle na równe nogi poderwała się babcia Halima i stanęła pomiędzy rywalami, wymachując swoimi kościstymi ramionami i piszcząc jak myszka. Do bijatyki na szczęście nie doszło, ale awantura nie ustawała i czym cichszy stawał się Papa Mohamed, tym głośniejszy był jego brat. Cokolwiek zostało wykrzyczane tego wieczoru, wywołało gorącą debatę po tym, jak wściekły ojciec Lahcena zniknął z domu, a jego syn w pokojowy już sposób próbował przywrócić emocjonalną równowagę.
Bernardinum
Status wydawniczy
cena brutto
stawka VAT